Będąc kiedyś na spacerze nad urokliwą rzeką, chodząc po brzegu i bezmyślnie wpatrując się w kamienie pod stopami - doznałam olśnienia! Już wiedziałam co zrobię!
Przygotowania trochę trwały, znalezienie odpowiedniego haftu (w pasującym rozmiarze) doprowadziło mnie do gorączki... Wiecie jak to jest gdy wszystko nie takie jak potrzeba... Wędrując po blogach, trafiłam do Abily a konkretnie na ten post i to było to! Abily! dziękuję za inspirację!
Miałam już haft, miałam kamienie jeszcze czegoś było brak ale to nie było już takim problemem. Najpierw powstał prototyp, musiałam sprawdzić czy klej dobrze trzyma, czy nie prześwituje, nie brudzi...
Potem z pewną nieśmiałością wzięłam się za następne
I jeszcze jedna
Niby takie same ale jednak inne...
A tutaj razem, wszystkie trzy
Koronka musiała być, na czymś medalion musiał zawisnąć... Przewiercenie kamieni z racji braku odpowiednich urządzeń, nie wchodziło w grę. Myślałam jeszcze o oprawieniu ich w ramę, ale to już pokombinuję z następnymi... Wiem, że będą, pomysły kłębią mi się w głowie.
Medaliony znalazły się już w odpowiednich rękach.
Na miejsce przeznaczenia poleciały otulone w ręczniki z monogramami i w towarzystwie sznurkowych jaj.Cieszę się, że wszystko całe i niezniszczone dotarło do Dominiki i Halinki... I nawet im się podoba...