Jednak zmiana popołudniowa za wyjątkiem jednej zalety (wyśpię się) ma same wady :-) Jakoś wytrzymam do końca tygodnia...
Potem noce i rytm codzienności znów się zmieni.
Zima też nie odpuszcza. Śnieg sypie i sypie... końca tego sypania nie widać...
Robótkowo w związku z powyższym dzieje się niewiele.
Aczkolwiek korci mnie... korci coraz bardziej wymiana ATC u Anek. Jeszcze się nie zapisałam, to byłaby moja pierwsza nie tylko wymiana ATC ale i zabawa blogowa. Trochę mam obaw, że się nie wyrobię, bo brak mi czasu a nie chciałabym na wstępie dać plamy...
Nie przeszkadza mi to jednak: rysować odręcznie projektu mojego ATC (ale ja nie mam czasu!), w drodze do pracy przypadkiem wpaść do sklepu dla plastyków (dalej twierdzę, że nie mam czasu!), późnym wieczorem wycinać potrzebnych elementów i próbować składać w całość to co mi w głowie siedzi...
Zaczynam podejrzewać, że najpierw zrobię moje karteczki a dopiero gdy będą gotowe to zapiszę się na wymianę.
Tak chyba będzie najbezpieczniej... :-)
A to taki mały przerywnik, nie mogłam sobie odmówić przyjemności wykonania go :-)
Pozdrawiam z zaśnieżonego Krakowa.
A ja dopiero dzisiaj znalazłam Twojego bloga. Fajnie, że zaczęłaś pisać. W realu ciągle się mijamy to chociaż w ten sposób popatrzę sobie na Twoje prace.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam
Dorfi