Niestety Justyna, jeszcze nie skończyłam. Poprzednie dwa tygodnie to był czas w całości i intensywnie przeznaczony na pracę. Szalenie monotonnie to wyglądało: praca, spanie, mozolne budzenie i znowu praca, spanie i tak w kółko..Teraz dopiero powoli łapię oddech i mam czas nie tylko na hobby ale i na spokojne zjedzenie obiadu...
Tyle tylko udało mi się wydłubać...
* * *
Mamuśka - zmartwiłaś mnie a tak cieszyłam się,że na drugi obrazek wystarczy nitek. No nic, będziemy kombinować :-) O perminkach i Tobie pamiętam!
Violka - ja jeszcze z radości podskakiwać będę :-)
Nie zazdroszczę maratonu pracowego.
OdpowiedzUsuńAle obrazek już, już prawie ...........
Oj, ta praca! Ale dobrze sobie radzisz:) Do świąt jeszcze trochę czasu jest! Mam nadzieję, że zobaczymy się na spotkaniu;)
OdpowiedzUsuńKasia trza by twardym...nie daj sie...a jak zbraknie niteczek na drugi to chetnie podesle moje zbiory resztkowe DIM
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że jest jednak ta chwila oddechu:) I nasze hobby wspaniałe:))
OdpowiedzUsuńHafcik już prawie-prawie!
Już całkiem mało zostało do wyszycia - pięknieje coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńsuperrrr :-)
OdpowiedzUsuńKasiula pomalutku powolutku i skończysz. Niestety nie zawsze nam się plany układają tak jakbyśmy chcieli, ale bądź dzielna i się nie poddawaj :D
OdpowiedzUsuńTeraz już muszę spytać bo już za dużo razy tu wchodzę a na górze ten sam post - skończyłaś ten haft? Pewnie tak, ale ... próbuję Cię, Kasiu, zmobilizować do opublikowania czegoś choćby krótkiego :)
OdpowiedzUsuń