Pora roku wpływa na moją wydolność fizyczną. Wraz z chłodniejszą pogodą, zatoki, które jakoś w lecie dają żyć, jesienią zaczynają uprzykrzać mi codzienność. Więcej sypiam, więcej zażywam leków i odliczam dni do lutego, bo wtedy czeka mnie kolejny zabieg. Mam nadzieję, że choć na trochę pomoże.
Wykorzystując te lepsze dni staram się nadrobić zaległości... I tak wracam do czerwca, do pszczółek, kwiatów, miodziku i ciepełka :-)
Byle do czerwca, do ciepłych poranków i przyjemnych wieczorów :-)
Bardzo słodko się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńO widzę, że też lubisz tą serię. Bardzo ładnie Ci wyszedł haft.
OdpowiedzUsuń