27 stycznia 2010

Zima trzyma.

Wróciłam.
Ferie nadal trwają, ale urlop już mi się skończył.
Tydzień zaczęłam popołudniówkami w związku z tym moje robótki kuleją. Wróciłam jednak wypoczęta, bo panujący przejmujący mróz sprawił, że syna raptem udało mi się ze dwa razy z domu wygonić. Najbardziej zachwycony był zapasami, które stoczyliśmy w śniegu. Jedyne zdjęcie z zapasów jakie mam, potem musiałam odłożyć aparat ;-)


Oboje wyglądaliśmy po nich jak misie polarne. Potem mróz już na takie szaleństwa nie pozwolił. Muszę sobie kupić kombinezon, może wtedy nie będę tak szybko marzła... Bałwana też nie dało się ulepić...
Nasycić oczy mogłam takimi widokami:

 
 
 
Dużo czasu spędzaliśmy podglądając ptaki zlatujące się do zimowej stołówki. Odwiedzały nas dwa dzięcioły,
 
sikorki,


i taki gość, jednak nikt z nas nie wie kim on jest


Może ktoś z Was wie co to za ptak?
Postępy w robótkach pokażę w najbliższym czasie, teraz powoli zbieram się do pracy :-)
Miłego dnia :-)

17 stycznia 2010

Ferie

Małopolska w tym roku jest w I turze i ferie już się zaczęły . Trochę wcześnie jak na mój gust ale nie pozostaje mi nic innego jak się dostosować :-) Całe szczęście, że dostałam urlop i  jutro wyjeżdżam z synem na działkę do rodziców. Mam nadzieję, że poszalejemy razem w śniegu :-) W przerwie śnieżnych szaleństw dalej będę dłubać koty i bałwany, aczkolwiek kolejny przerywnik mam już na oku ;-)

W sobotę dotarłam na spotkanie robótkowe. Niestety zdjęć żadnych nie robiłam ale myślę, że Kaila niedługo zamieści je u siebie na stronie. Z przykrością dowiedziałyśmy się, że 20 lutego prawdopodobnie będzie ostatnie spotkanie u Violi i Andrzeja... Nie wiem gdzie znajdziemy takie miejsce i takich ludzi...

W czasie urlopu będę odcięta od netu, więc dziś pokaże zdjęcia kart ATC, tytuł: Kocham koty :-)

 
 

 
 
 
i ostatnia, troszkę wybrakowana i przez to ciut niedoskonała (zostawię ją sobie)

Jak na pierwsze ATC jestem zadowolona z efektu. Zastanawiam się czy w podobnym stylu nie zrobić zakładek do książek... Nawet wiem, komu sprawiłyby radość :-)
Pozdrawiam i do zobaczenia po feriach :-)

14 stycznia 2010

W ymiana ATC u Anek73

Przestałam walczyć ze sobą.
Wiem, że z pewnością się wyrobię w terminie, dlatego z wielką radością biorę udział w wymianie ATC zorganizowanej przez Anek73
 Cieszę się jak dziecko i nie mogę doczekać końca zabawy :-)

10 stycznia 2010

Słodki weekend

Wreszcie znalazłam czas i wczoraj zaszalałam :-)
Upiekłam ciasteczka, ciasteczka żurawinowe. Zapewne są znane, bo przepis na nie podała Penelopa.

Miały być na  Święta ale są teraz... Tzn. teraz to już ich nie ma, zostało po nich tylko słodkie wspomnienie... mniam, mniam... pyszne były... kruche... nie za słodkie... chrupiące...
Nie wiem kiedy znów będą, bo niestety mikser odmówił dalszej ze mną współpracy...

Zrobiłam kolejnego kota

 
 
W grudniu powstała też ta choinka, nie wiem jeszcze co z niej będzie.
Pewnie na pomysł wpadnę dopiero przed kolejnym Bożym Narodzeniem :-)


Prace nad ATC nadal trwają :-) Jutro wyruszam po potrzebne materiały i będzie się działo.

06 stycznia 2010

Krótkie przedpołudnia

Uff... czasu brak na przyjemności.
Jednak zmiana popołudniowa  za wyjątkiem jednej zalety (wyśpię się) ma same wady :-) Jakoś wytrzymam do końca tygodnia...
Potem noce i rytm codzienności znów się zmieni.
Zima też nie odpuszcza. Śnieg sypie i sypie... końca tego sypania nie widać...
Robótkowo w związku z powyższym dzieje się niewiele.
Aczkolwiek korci mnie... korci coraz bardziej wymiana ATC u Anek. Jeszcze się nie zapisałam, to byłaby moja pierwsza nie tylko wymiana ATC ale i zabawa blogowa. Trochę mam obaw, że się nie wyrobię, bo brak mi czasu a nie chciałabym na wstępie dać plamy...
Nie przeszkadza mi to jednak: rysować odręcznie projektu mojego ATC (ale ja nie mam czasu!), w drodze do pracy przypadkiem wpaść do sklepu dla plastyków (dalej twierdzę, że nie mam czasu!), późnym wieczorem wycinać potrzebnych elementów i próbować składać w całość to co mi w głowie siedzi...
Zaczynam podejrzewać, że najpierw zrobię moje karteczki a dopiero gdy będą gotowe to zapiszę się na wymianę.
Tak chyba będzie najbezpieczniej... :-)

A to taki mały przerywnik, nie mogłam sobie odmówić przyjemności wykonania go :-)


 Pozdrawiam z zaśnieżonego Krakowa.

03 stycznia 2010

Praca wre :-)

Wciąż obiecuję sobie, że pokończę pozaczynane prace.
Zamiast tego biorę się za następne ;-)
Aktualnie zaczęłam "Lady with Fan"
http://www.needleart.pl/pl/art/37074/Kobieta-z-Fantazja
Trudno podzielić go na etapy. Nie mówiąc o tym, że jest rozłożony na krośnie i z braku miejsca utknął za choinką... Pewnie bliżej spotkam się z nim dopiero za miesiąc :-)
Bałwanki, kończę pierwszego z trzech
(marmurkowa aida 14, mulina DMC, dwie nitki)

 

Koty, zrobiłam dopiero dwa z dziewięciu
(aida 18, mulina MADEIRA, jedna nitka)



Szalenie podobają mi się te wzorki. Są takie kolorowe i wesołe :-)
Dziś Baabcia przekazała znaleziony na babskim forum link:
http://www.helen-l-smith.co.uk/
Poraziły mnie te obrazki, wymiękłam totalnie. Wiedząc jakie cuda się tam czają, nie mogę się doczekać kiedy przerobią je na krzyżyki.
A kubki, pić z takiego kubka herbatę w pracy...
http://www.helen-l-smith.co.uk/
http://www.helen-l-smith.co.uk/images/mugs-tea.jpg
Uhmmm.... sama przyjemność....

Pogoda sprzyja raczej siedzeniu w domku z robótką w ręku i podziwianiu widoków za oknem.
Niestety wszystko co dobre się kończy i mój urlop również, czas wracać jutro do pracy.

01 stycznia 2010

Maska

Synowi zamarzyła się maska. Maska jaką podobno (nie znam się na tym, więc pozostaje mi wierzyć, że Młody wie co mówi) noszą hokeiści. Pomysł niezbyt przypadł mi do gustu, bo po obejrzeniu zdjęć takich masek skojarzenie miałam tylko z horrorami.
http://tnij.org/fehz
http://www.frightcatalog.com/i/360x360/1213015.jpg
http://tnij.org/feh2
Na szczęście okazało się, że u nas takich się nie kupi a jeśli już się trafią to cena jest odstraszająca...
Niestety nie przewidziałam zjednoczenia frontu ojcowsko-synowskiego...
Rzucili wyzwanie, stwierdzili, że skoro mama potrafi różne cuda to oni też...
Tydzień trwały dyskusje, poszukiwania odpowiedniej masy i przełamywanie moich obaw. Z braku manekinowej głowy masa miała być wylepiona na twarzy Młodego!! Do tej pory słabo mi się robi gdy o tym myślę a wizje przeróżnych wysypek, uczuleń, duszności nie chcą opuścić mojej głowy.
Ale kto przekona facetów? Zdecydowanych na wszystko?
Nadszedł ten wielki dzień. Po wysmarowaniu twarzy grubą warstwą kremu, zabezpieczeniu włosów, oczu, nosa i ust. Mąż zaczął operację nakładania masy. Ja poza funkcją "przynieś, wynieś, pozamiataj" z niepokojem obserwowałam syna, który będąc żywym, nawet bardzo żywym dzieckiem, teraz nie ruszając się miał spędzić ok. 3 godzin. Nie wspomnę o braku możliwości podrapania się po swędzącym, akurat wtedy, nosie ;-) To stanowczo było wbrew jego naturze :-)
Masa dość szybko zaczęła twardnieć, ostatnim rzutem na taśmę udało mi się z niej zrobić serduszka i gwiazdki. Po ok. 2 godzinach syn uszczęśliwiony mógł wreszcie zmienić pozycję i usiąść.

 
 

Podsuszanie suszarką skróciło czas jego unieruchomienia :-), niestety maska schła jeszcze przez 3 dni. Potem mąż wykończył i wymodelował ją masą gipsową. Pęknięcia zastały pokryte klejem, zalakierowane, pomalowane i znowu polakierowane.
 



 


A tu Młody uszczęśliwiony




Ehh te dzieci...
Młody ma zapowiedziane, maskę może ubierać tylko w domu i że na zabawę karnawałową pójdzie w towarzystwie ochroniarza... :-) 

Noworoczne życzenia

Niech Nowy Rok
zapuka do Waszych drzwi 
z wiarą, która góry przenosi,
nadzieją, która nigdy nie gaśnie
i miłością dla której warto żyć.
Dni niech wypełnia ciepło i radość
a noce błogi sen i marzenia bez których tak trudno żyć...