02 grudnia 2013

Love

Violka... udało Ci się... zmobilizowałaś mnie :-)
Do napisania postu zbieram się od trzech tygodni! Chyba... bo lekko poczucie czasu straciłam, ale tak  jest gdy dużo dzieje się wokół.
Haftowanie było przyjemnością, kontury również... Natomiast zrobienie z tego cuda zawieszki kosztowało mnie mnóstwo nerwów, zagryzania zębów, mamrotania pod nosem... Wiem jakie popełniłam błędy i gdzie, jest więc szansa, że kolejne hafciki wykończę z większym wyczuciem... Zawieszka nie jest doskonała, ale ja też nie jestem. Najbardziej cieszy mnie to, że jest. Że udało mi się ją skończyć, to ważne, gdy mam poczucie, że wszystko mi  się rozsypuje... Takie moje małe zwycięstwo...


Chciałam Wam pokazać troszkę szczegółów, które nieodmiennie mnie zachwycają, ale niestety sesję zdjęciową będę musiała powtórzyć... Pośpiech nie jest dobrym fotografem :-)

Bardzo dziękuję za każde słowo zostawione w komentarzach! Buziaki :-)