Do napisania postu zbieram się od trzech tygodni! Chyba... bo lekko poczucie czasu straciłam, ale tak jest gdy dużo dzieje się wokół.
Haftowanie było przyjemnością, kontury również... Natomiast zrobienie z tego cuda zawieszki kosztowało mnie mnóstwo nerwów, zagryzania zębów, mamrotania pod nosem... Wiem jakie popełniłam błędy i gdzie, jest więc szansa, że kolejne hafciki wykończę z większym wyczuciem... Zawieszka nie jest doskonała, ale ja też nie jestem. Najbardziej cieszy mnie to, że jest. Że udało mi się ją skończyć, to ważne, gdy mam poczucie, że wszystko mi się rozsypuje... Takie moje małe zwycięstwo...
Chciałam Wam pokazać troszkę szczegółów, które nieodmiennie mnie zachwycają, ale niestety sesję zdjęciową będę musiała powtórzyć... Pośpiech nie jest dobrym fotografem :-)
Bardzo dziękuję za każde słowo zostawione w komentarzach! Buziaki :-)
Przepiekna zawieszka, warto bylo sie przemeczyc :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zwycięstwa
OdpowiedzUsuńZawieszka śliczna :) czekam na następne
jestes lepsza ode mnie,choc ja mam wyszyte wszystkie 6 szt z tej kolekcji;nadal jednak leza nieposkladane do kupy...moze kiedys
OdpowiedzUsuńKasiu, piękną masz zawieszkę. Robi mega wrażenie :)
OdpowiedzUsuńOpłacało się wjechać na ambicję ;)
Jest przepiękna ;o)
OdpowiedzUsuńJa się zbieram od 3 miesięcy do napisania postu:( Żadnych, powtarzam, żadnych niedociągnięć nie widać na tej świątecznej zawieszce!
OdpowiedzUsuńZa tydzień w Borsuczku?;)
super wyszła możesz być z siebie dumna :-) brawo
OdpowiedzUsuńp.s. czy ty mnie jeszcze pamiętasz "siostrzyczko"
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuń