Ból głowy był jednak symptomem choróbska biorącego mnie podstępnie w swoje objęcia. Cały zeszły tydzień broniłam się jak mogłam ale cztery zmiany dwunastogodzinne sprawiły, że sił na haftowanie nie było. Miałam ambitny plan wysłania swoich haftów na Złotą Igłę, ale to też niestety się nie udało. Wczoraj odsypiałam piątkową nocną zmianę a dziś znowu na noc do pracy... a katar trzyma i oczy łzawią...
Kolejne gałęzie jednak urosły...
Pozdrawiam serdecznie znad sterty chusteczek! Zdrowia życzę!
* * *
Ulciu - kawy nie pijam, żadnej. Ot taki ze mnie dziwak :-)
Życzę szybciutkiego powrotu do zdrowia jednak wszyscy wiedzą, że katar trzeba po prostu przemęczyć Mimo wszystko dużo dużo zdrówka :) Rośnie cudowne drzewko :)
OdpowiedzUsuńTegoroczna aura daje się wszystkim we znaki.Życzę zdrówka.
OdpowiedzUsuńNo, Kochana, to wzajemnie życzę Ci szybkiego pozbycia się tego wstrętnego kataru...
OdpowiedzUsuńKilka gałązek zawsze to do przodu :)