04 maja 2014

SAL JINGLES - 4

Tęsknię za spokojem, który towarzyszy mi przy haftowaniu, tęsknię za Wami. Kompletnie brakuje mi czasu. Praca pochłania i pożera mój czas od rana do nocy, zostawiając mi łaskawie kilka godzin na sen. To trochę mało by żyć... Jednak nie daję się zwariować i w tempie żółwim stawiam krzyżyk za krzyżykiem.
Wreszcie udało mi się skończyć czwartą część Jingles. Jak zwykle powstał na dwóch materiałach.
Wykorzystałam też mój nowy nabytek, który zakupiłam w Lidlu - zestaw kaletniczy... 
Trochę za duże ma nity w stosunku do ogólnej wielkości obrazka, ale nie mogłam się powstrzymać i musiałam zobaczyć końcowy efekt. Podoba mi się, mimo wszystko...

Dziękuję za wszystkie komentarze :-) Dodają skrzydeł i cieszą gdy sił mi po kolejnym ciężkim dniu brak i padam na nos :-)

5 komentarzy:

  1. ten brak czasu i gonitwa są STRASZNE I PRZERAŻAJĄCE... najczęściej nic nich nie pozostaje ;( , skąd ja to znam ! Pozdrawiam i podziwiam Twoje prace.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, z pracą tak już jest :( Czasem nawet, jak zostaje mi czas wieczorem, to bolą mnie ręce i nici z wyszywania :( Ale ten SAL tez staram się wyszywać systematycznie. Dziękuję za odwiedziny w nowym miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no czasami tak juz jest, ze na nic nie ma czau, a najmniej na nasze kochane hobby... ale staraj sie chociaz te kilka krzyzykow raz na jakis czas zeby nie dac sie zwarjowac :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie wyszło,. Nit także :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jako pracująca emerytka wiem coś o "niedoczasie" jak mówi moja młoda koleżanka:)
    Jednak uważam, że hobby to zbyt cenna i ważna rzecz żeby z tego rezygnować, fajnie jest mieć coś tylko dla siebie:)
    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję.

    OdpowiedzUsuń