17 maja 2010

Powódź i a dictionary of dogs 1/9

Miejsca nie mogę sobie znaleźć... Moich rodziców i babcię zalało... Wędruję od telefonu, do internetu i tak w kółko... Pamiętam jako dziecko taką powódź, most wtedy woda zabrała i teraz też to nam grozi... Straż boi się na most wejść i czekają aż woda choć minimalnie opadnie, żeby usunąć drzewa i korzenie... Byłam u rodziców w sobotę i nic nie wskazywało na to, że do takiego nieszczęścia dojdzie. Cieszyliśmy się, bo nie padało -  w dzień, za to jak zaczęło w sobotę wieczór tak przez całą niedzielę, aż do dziś bez przerwy lało. Szczęście w nieszczęściu  piwnice nam tylko zalało i mam nadzieję, że na tym się skończy... Wyszukuję sobie różne szalenie pilne zajęcia aby zająć ręce i myśli, ale kiepsko mi idzie i nic nie wygląda tak jak powinno... Wymyśliłam sobie, że pokaże psie RR , bo wreszcie skończyłam notesik i jest cały komplet...
i pewnie w tym tygodniu wyślę go do Mamuśki .
Tak to w komplecie się prezentuje, zdjęcia jakieś marne, brak światła swoje robi. Ale i mnie ochota na dopieszczenie ich przeszła i myśli wróciły na inny tor...

5 komentarzy:

  1. Śliczne te słowniki:-)

    U nas też pada... w radiu mówią o coraz nowszych zalanych drogach, na podwórku kałuża ma już wielkość całkiem sporego jeziora, o armagedonie na działce już nawet nie myślę... i gdzie ta piękna majowa wiosna...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczny slownik :) A zeszycik jaki ladny ,moj pozostawia wiele do zyczenia ale trudno nie bede juz nic wymyslac .
    Zycze slonca i pozdrawiam Dana

    OdpowiedzUsuń
  3. Te słowniki mają swój urok :-) Nie można się im oprzeć...
    Patrzę w niebo i zaklinam deszcz, aby dał wytchnienie...

    OdpowiedzUsuń
  4. kasiu bardzo mi przykro z powodu zalania twoich bliskich :( w krakowie faktycznie sytuacja trudna, oby wasze straty w powodzi były minimalne .
    pozdrawiam
    fagusia

    OdpowiedzUsuń
  5. Fagusiu, nie jest tak źle jak w innych rejonach. Możemy mówić o szczęściu...

    OdpowiedzUsuń