Taki postęp w haftowaniu uwieczniłam tylko przy lamie... jakoś przy słoniku brakło mi energii na robienie zdjęć. Trzeba jednak przyznać, że Rozalka zaskoczyła mnie. W porównaniu z ubiegłymi latami, gdzie zawsze ze mną coś tam dziubała, tym razem była samodzielna. Pomagałam jej tylko w paru przypadkach gdy zaplątała jej się mulina. Poza tym sama zaczynała robótkę (bez węzełka) i sama kończyła.
Wybaczcie te ilość zdjęć ale najnormalniej w świecie jestem z niej dumna! Tył też wykończyła według własnej wyobraźni. Niczego jej nie narzucam, w końcu ma to być dla niej przyjemność :-)
Nie zrobiłam zdjęć, ale w Empiku były też takie zestawy, tylko z filcem. Na deser zrobiłyśmy też takiego ślicznego zajączka :-)
Ciekawe na jak długo starczy tej mojej pannicy entuzjazmu do robótek... Chwilowo mam odpoczynek od robótek z dziećmi, ale czeka mnie wyzwanie... mam zaproszenie do domu kultury do którego uczęszcza Rozalia na przybliżenie dzieciakom haftu krzyżykowego... Już się boję...
* * *
Serdecznie dziękuję, że do mnie zaglądacie i jakiś słówko skrobniecie :-)
Życzę Wam rewelacyjnej majówki! Ja grzecznie pracuję, ale czas na małe robótki lub film lub książkę zawsze znajdę :-)
Tego i Wam życzę :-)