Początek tygodnia zaczął się fantastycznie. Już od dawna wybierałam się do Ewci i wreszcie ten dzień nastał. Od rana biegałam przejęta, pakując drobiazgi dla dziewczynek, na szczęście na busa zdążyłam. Droga szybko mi minęła a na przystanku czekała na mnie Ewcia z córciami. Poszłyśmy do domu. Buzie się nam nie zamykały, rozmowa, śmiech, zaglądanie do wózka w celu podglądnięcia śpiącej Nati, szybki kurs i przegląd dziewczęcych zabawek (dzięki Weronice przeszłam w tempie ekspresowym to szkolenie - mając syna nie mam pojęcia za czym szaleją dziewczynki).
Ewcia sprawiła mi mnóstwo radości obdarowując cudnym kompletem serwetek (4 i 8) i książką.
Nawet nie wiem kiedy nadszedł czas i trzeba było myśleć o drodze powrotnej... Naładowana energią, wypoczęta, szczęśliwa wracałam do domu...
Ewciu bardzo dziękuję Ci za czas, który dla mnie znalazłaś :-) za cudne serwety i za książkę, którą wertuję, jeśli akurat serwetek nie podziwiam...
Najbardziej jednak się cieszę z tych chwil razem spędzonych...
Prosto i świątecznie
59 minut temu