Moje calineczki już dawno skończone i wysłane, zdjęcia dopiero będą gdy Wielki Finał Poppy zorganizuje. Na razie trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo koperty jeszcze do Niej lecą...
W całym tym rozleniwieniu udało mi się jedną rzecz ładnie od początku do końca przeprowadzić. Koleżanka z pracy poprosiła mnie o hafcik, który byłby pamiątką dla Jej siostry na 10 rocznicę ślubu. Udało się zdążyć ze wszystkim na czas i haft przyozdobił poduszkę...
Prezent, jak się dowiedziałam, podobał się :-) Szalenie mnie to ucieszyło :-)
Miłego dnia!
Piękna poduszka i piękna pamiątka. Handmade'owe prezenty są najcenniejsze. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpiękne serducho! Aż się dusza cieszy!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że prezent się spodobał!
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wychodzą hafty cieniowaną muliną:)
OdpowiedzUsuńKochane ale gdy robię coś na zamówienie dla kogoś kogo nie znam i nie wiem czy lubi ręczne robótki to zawsze czuje niepokój :-)
OdpowiedzUsuńMarina witaj :-) wiesz że cieniowaną nitkę to ja bardzo lubię :-) Twojego bloga już odwiedziłam, cieszę się, że i tu będziemy mogły się "spotykać"