Ostatnie krzyżyki postawiłam na tym obrazku co najmniej tydzień temu... Dopiero dziś znalazłam czas żeby zrobić fotki, dokończyć notesik i zrobić w nim wpis. Jutro grzecznie powędruję na pocztę i wyślę komplet do Anetki, cieszę się, bo przy tym wariactwie, zwanym potocznie pracą udało mi się dotrzymać terminu i nie zawalić...
Teraz spokojnie będę mogła zająć się SAL-em i kolejnym domkiem - tak, tak mam już u siebie kanwę Kasiulka :-)
* * *
Wczoraj spędziłam bardzo miłe popołudnie i wieczór, dotarłam na spotkanie robótkowe! Muszę powiedzieć, że tego mi trzeba było! Doładowałam akumulatory, z zazdrością patrzyłam na powstające już świąteczne różności, rozmowom i śmiechom nie było końca - to najlepsza terapia jaka może być :-)
Prace zrobione w Trzęsaczu.
4 godziny temu
Fajne są takie spotkania;-)
OdpowiedzUsuńZgadza się, śmiechu i gwaru było co niemiara:) I cudów wszelakich. Słowniczkowa dama i kawaler jak malowani:)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się właśnie to spotkanie w styczniu, mam nadzieję, że będzie równie udane :)
OdpowiedzUsuńHafcik z notesem super się prezentuje :).
OdpowiedzUsuń