Patrząc na jego machanie igłą poczułam tęsknotę za spokojem, który mi towarzyszy przy haftowaniu. I tak przy zmaganiu się z zaległościami, których ze wstydu raczej nie pokażę, powstało takie oto maleństwo:
Permin of Copenhagen - zestaw nr C 14-2367
Co z tego będzie, jeszcze nie wiem. Dobrze jest wrócić i znów czuć radość, gdy z plątaniny niby to przypadkowych kresek i kolorów pojawia się efekt końcowy - gotowy haft :-)
* * *
Bardzo dziękuję w imieniu Janka i swoim za wszystkie komentarze pozostawione pod ostatnim postem. Intryguje mnie co też to moje dziecko wymyśli na kolejne urodziny... albo święta... Jakby nie było poprzeczkę wysoko sobie ustawił :-)
śliczny hafcik :)
OdpowiedzUsuńPerminek uroczy :) Inne z tej serii też robisz?
OdpowiedzUsuńŚliczny perminek! Po co sobie odmawiać takiej przyjemności?:))
OdpowiedzUsuńWidziałam, macałam to perfekcyjne maleństwo.
OdpowiedzUsuńI ...... szalenie mi się podoba
Kasia widze po naszym wspolnym kopaniu sie po tylkach obie zesmy sie zmobilizowaly do powrotu na bloggera;ciesze sie niezmiernie z tego faktu;podziel sie wzorkeim tego cuda bo go nie mam
OdpowiedzUsuńśliczny drobiazg :)
OdpowiedzUsuń