Dokładnie jak w tytule. Dopadła mnie. I męczy i targa we wszystkie strony, nie pozwala na złapanie oddechu... I powiem wam, że dobrze, bo dzięki niej obrazki z sal-u u Mysi zaczynają wyglądać tak jak powinny i jest szansa, że w tym roku zawisną na choince :-) Pokój wygląda jak po przejściu tajfunu, bo powyciągane mam wszystkie możliwe taśmy, tasiemki, guziki, filc, koronki, materiały, kleje, sznurki itp., tylko wieczorem ścieżkę robię, by w nocy przypadkiem nie nadepnąć na coś, co na pewno będzie mi potrzebne rankiem :-)
To kolejny hafcik gotów do powieszenia na gałązce:
Cieszę się bardzo tą weną , bo planów mam sporo i listę musiałam zacząć układać, czego jakoś do tej pory nie robiłam. Idę kleić dalej, dobrej niedzieli Wam życzę :-)
Ojej, podziel sie wena!!!!!!!!!!! U mnie chorubsko i tylko za porzadki sie wzielam, bo juz tylko kilka 4 tygodnie do przyjazdu rodzinki na swieta :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i nie daj odejsc wenie!!!! :)
Trzymam kciuki, żeby cię nie opuściła!:) Uroczy hafcik.
OdpowiedzUsuńśliczny haft :)
OdpowiedzUsuńSuper zawieszki. Móje hafty z tego SALu też czekają na zmontowanie. A u mnie ostatnio jakoś nie po drodze z blogiem. Może przez tą jesienną pogodę nie mam weny na pisanie. Na szczęście jakieś xxx powstają.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO jakże bym chciała być w tym pokoju.....
OdpowiedzUsuńWene trzymaj i nie puszczaj. Przypominasz o tym SAL-u, przypominasz.......
O jakże bym chciała być w tym pokoju.....
OdpowiedzUsuńWene trzymaj i nie puszczaj. Przypominasz o tym SAL-u, przypominasz.......
Miło mi poinformować, że Twój blog jest na mojej TOP 7 http://gosiazoltek.blogspot.com/2018/11/sal-country-christmas-8-i-moja-top-7.html
OdpowiedzUsuń