Witajcie, wróciłam w niedzielę późnym wieczorem i ledwo łapię oddech. Przyzwyczaiłam się do luzu, odsapnęłam od nerwowego gonienia i teraz troszkę zadyszki mam. W pracy wpadłam w zmianę popołudniową i bardzo szybko przypomniałam sobie jak to było nie mieć czasu na pięć minut przerwy.
W czasie mojej nieobecności dostałam calineczki z wymiany u Poppy, doszły do mnie kanwy z pieskami od Elziutki. Powoli postaram się wszystko pokazać i odgruzować czytnik. Zerknęłam już do Was i wiem, że mam co czytać i podziwiać.
Wypoczywałam na wsi, u rodziców. Migawki z okolic bliższych i dalszych.
Prace zrobione w Trzęsaczu.
4 godziny temu
półgórzyste przestrzenie...
OdpowiedzUsuńNiesamowity widok kłosów, lasu, nieba... A teraz miasto:)
OdpowiedzUsuńOOOOO jak miło znowu Cię czytać
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze na moim blogu!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością będę tu bywać :)
Wiesz, że mnie zmyliłaś adresem? ;) Patrzę, co za kraina Kasi, a to przecież czytywany już przeze mnie "Niezwykły urok codzienności" :)
Dziękuję za powitanie :-)
OdpowiedzUsuńAneladgam, efekt niezamierzony ale jak widać możliwy :-)