A tu już znowu podobają mi się obydwie wersje. Wkrótce czeka Cię sporo pracy z wykończeniem tych kalendarzy. Mój SALowy kalendarz leży już 2 lata i czeka na moje zmiłowanie :)
KASIU ślicznie, ja też haftuję ale idzie mi pooooooooooooowoli bo ciągle szydełko mnie pociąga. Czasu tez ciągle mam za mało na wszystko co bym chciała zrobić.....ach nie przedłużę doby. pozdrawiam
Bardzo dzielnie sobie radzisz z tym podwójnym wyszywaniem! :)
OdpowiedzUsuńA tu już znowu podobają mi się obydwie wersje. Wkrótce czeka Cię sporo pracy z wykończeniem tych kalendarzy. Mój SALowy kalendarz leży już 2 lata i czeka na moje zmiłowanie :)
OdpowiedzUsuńJesteś praktycznie na bieżąco. :) Super! :)
OdpowiedzUsuńNo, no idziesz jak burza! A mnie ciekawi jakie kalendarze Violka ma na mysli?
OdpowiedzUsuńNic tylko chwalić... takie kwiatki, a szczególnie tą mnogość ;)
OdpowiedzUsuńUrocze maleństwa :)
OdpowiedzUsuńI Ty mówisz, że nie haftujesz.......
OdpowiedzUsuńA to samosie......
Brawo , brawo to drugi komplet możesz komuś sprezentować ;) Fajnie , że dałaś radę !!! uściski ;)
OdpowiedzUsuńWow....przecież to tempo strusia pędziwiatra niemalże :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się ten wzór podoba... Niestety na sal się nie załapałam, ale może kiedyś zrobię...
OdpowiedzUsuńPiękniutko!!
OdpowiedzUsuńKASIU
OdpowiedzUsuńślicznie, ja też haftuję ale idzie mi pooooooooooooowoli
bo ciągle szydełko mnie pociąga.
Czasu tez ciągle mam za mało na wszystko co bym chciała zrobić.....ach nie przedłużę doby.
pozdrawiam