Chciałabym napisać, że to ostatnia już buteleczka. Jednak tak jakoś się złożyło, że znów dostałam dwa wzory a nie jeden. Dziś, więc teoretycznie ostatnia odsłona sal-u z buteleczkami Tashy a praktycznie powstanie jeszcze jeden wpis z 16 :-) Pora pokazać kota, czarnego kota. Już dostała imię, to Mela :-) Wygląda zupełnie jak kotka mojego syna
Do zobaczenia wieczorem, wpadnę jeszcze z czytelniczym podsumowaniem miesiąca.
Dziękuję, że jesteście :-)
Ha, też mam czarnego kota (nie haftowanego), chociaż w słońcu wygląda jakby miała kolor sierści czekolady... Buziaki
OdpowiedzUsuńCzarne koty są najlepsze :)). Moi rodzice mają czarnego kota, który właśnie śpi obok mnie :)). Mela w słoiczku cudowna jest! Buziaki Kasiu!
OdpowiedzUsuńIdziesz jak burza z tymi hafcikami :)
OdpowiedzUsuńŚwietne te maleńkie hafciki :)
OdpowiedzUsuńAle fajny, tylko zeby sie nie udusil w tej buteleczce!
OdpowiedzUsuńMela (choć nie czarna) pozdrawia Melę :)
OdpowiedzUsuńI znowu śliczny hafcik. Drobiazg zamknięty w butelce :)
OdpowiedzUsuńKocurek uroczy.
OdpowiedzUsuńKochana ja też mam czarną koteczkę o imieniu Luna. więc Twój słoiczek podoba mi się podwójnie:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że nadal będziesz je tworzyć bo prezentują się naprawdę uroczo :)
Uściski ślę.
K.
Ileż to rzeczy można zamknąć w maleńkim słoiczku to człowiek się dowiaduje przez takie zabawy;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny hafcik:-)
Ale jak to ostatnia? Kasiu one takie piękne, wszystkie bez wyjątku urocze maleństwa:)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka kochana ślę i podziwiam butelczynkę z czarną kicią:*
Uwielbiam koty w każdej postaci.
OdpowiedzUsuńLubię czarne koty :)
OdpowiedzUsuńUroczy :)
OdpowiedzUsuń